Posiana? Urosła? Wnosi wiosenną radość, choć nie wszyscy przepadają za jej charakterystycznym, ostrym zapachem. Namoczone w wodzie maleńkie ziarenka okrywają się szybko śluzem i już na następny dzień możemy wyłożyć je talerz wymoszczony watą, ligniną ewentualnie gazą. Rośnie dosłownie w oczach. Dynamika tej rośliny zdumiewa mnie za każdym razem. Jakaż w niej energia!
Później na łąkach będzie można spotkać rzeżuchę łąkową – dziko rosnącą, zwaną rukwią wodną. Obie – ogrodowa i łąkowa mają takie same właściwości. Po niemiecku nazywa się die Kresse i można ją bez problemu kupić w markecie. Dostępne są też nasionka do domowego wysiewu.
Kto rzeżuchę zjada nie oglądając się na jej zapach, zyskuje dużo dobrego: witaminę C czy jod (ważny dla osób z niedoczynnością tarczycy). Ta niepozorna roślinka zawiera rzadki w roślinach chrom (pomaga w odchudzaniu!), żelazo, wapń i siarkę.
A siarka – uwaga! Siarka ważna jest dla naszej urody: poprawia stan włosów, paznokci i skóry. Rzeżucha przeciwdziała wypadaniu włosów. Sok z rzeżuchy na wzmocnienie włosów stosują ponoć Francuzki.
Rzeżucha jest ratunkiem dla osób anemicznych i kobiet w ciąży. Łagodzi też dolegliwości reumatyczne.
Lubię rzeżuchę jak rośnie na talerzu. Wysiewam ją wiosną systematycznie aż do maja, kiedy łączę ją z dzikimi roślinami: mniszkiem, krwawnikiem, babką, podagrycznikiem, pokrzywą itd. Możemy rzeżuchę dodawać do kanapek, twarożku, warzywnych szejków, sałatek, np. dobre jest pokrojone awokado, papryka, pomidor, sok z cytryny, przyprawy i rzeżucha. To nie tylko wielkanocna dekoracja – to wartościowy zielony dodatek do diety.
Dziennie wystarczą 2 do 4 łyżeczek posiekanej rzeżuchy. Jak ze wszystkim – umiar niech będzie zasadą, bo nawet najzdrowsze produkty w nadmiarze mogą zaszkodzić.
Henia Janik
Dodaj komentarz