
Werner kilka minut czaił sie z nożem w dłoni zanim uderzył w czubek jajka. Trach! Skorupki pękały i on mógł już dalej dostać się do pomarańczowego wnętrza. Był tak skoncentrowany przy tej czynności, że aż żyły na skroniach nabrzmiewały.
Werner! Popatrz! Po co ci ostra broń? Wystarczy puk-puk zrobić łyżeczką. Albo puk-puk o stół.
Ale zawsze ścinałem jajko nożem!
Nie możesz raz inaczej?
Nie! To nieeleganckie pukać jajkiem o stół!
Kto ci powiedział, że nieeleganckie? Ale skuteczne i proste!
Zawsze się z nim droczyłam przy niedzielnym śniadaniu. Na szczęście miał poczucie humoru i nie traktował moich argumentów "o wyższości obierania jajka poprzez stukanie o stół nad wyższością pokonywania skorupki nożem" jako zamach na niego samego.
Procedury gotowania niedzielnych jajek też były ustalone odgórnie przez anonimowego zarządcę od nie wiadomo kiedy. W tym się akurat obydwoje zgadzaliśmy - co do joty. Jajka na niedzielne śniadania należało wrzucić do osolonej, gotującej się wody. Trzeba jeszcze było pamiętać o wyciągnięciu jajek z lodówki, żeby miały temperaturę pokojową. Pięć minut gotować.
Potem raz-dwa pod strumień zimnej wody. Lądowały w białym kieliszku przykryte wełnianym kubraczkiem, żeby ciepło z nich nie uciekało.
Werner przestrzegał mnóstwa codziennych rytuałów dla mnie początkowo absurdalnych, ale po dłuższym obcowaniu oświeciło mnie - Werner to ja! Tylko w innym wydaniu. Wszyscy jesteśmy Wernerami z wrośniętymi w nas zwyczajami i przyzwyczajeniami. Nie zauważamy ich. Robimy je automatycznie wcale się nad tym nie zastanawiając.
Czyszczenie zębów, ścielenie łóżka, jedzenie jabłka w charakterystyczny dla nas sposób i wiele innych drobiazgów.
Nawyki tworzą szkielet naszego życia. Budują codzienność. W sposób niewidoczny regulują nasze bytowanie.
Trzymają nastrój na wyrównanym poziomie. Stwarzają poczucie bezpieczeństwa.
Złe nawyki rujnują życie człowieka.
Drobiażdżki często decydują o jakości dnia. Gdyby przegapić czas gotowania niedzielnych jajek o niewinną minutę, jajko byłoby za twarde i już nie tak, już dyskomfort przy śniadaniu...
A nasza poranna kawa, herbata?
Życie małe, to życie udane. Przeczytałam ostatnio. Coś w tym chyba jest.
Henia Janik
Dodaj komentarz