Macie jakiś sposób na Reisefieber, czyli stres przed podróżą? Nie jest wam to obce?
Nerwówka pakowania, dylematy co wziąć, co zostawić, czy czegoś nie zapomnieliśmy... Potem podróż - nużące godziny w autokarze, busiku, pociągu.
A loty samolotem? 10 tysięcy metrów pod nami i nie wiadomo ile metrów nad nami! Aż się w głowie kręci! Kolana drżące i mokre.
- Na pewno się przy tym wyluzujesz podczas lotu! - zapewniła mnie Hania wręczając książkę.
"Pełna moc możliwości" - Jacek Walkiewiecz.
Akurat obie wtedy byłyśmy na fali odsłuchiwania jego nagrań na youtube. Lekturę zaczęłam niemalże z marszu, od razu już w hoteliku (lot był bardzo wcześnie rano, więc musiałam nocować w pobliżu lotniska). Potem w kolejce do odprawy bagaży, dokumentów... Nie odrywałam wzroku od kartek.
Rzeczywiście - książka, podobnie jak filmik zaabsorbowała mnie całkowicie. Złote rady pana Jacka na "pełnię możliwości" dosłownie pochłaniałam. Nawet nie zauważyłam, że już niedługo osiągniemy cel podróży. Lot Warszawa-Doncaster nie trwa przecież długo.
- Do toalety by pójść.... - oderwałam wzrok od książki.
- Proszę wrócić na miejsce! Zawróciła mnie stewardessa. - Lądujemy!
- Na lotnisku Robin Hood panuje gęsta mgła.Widoczność bardzo zła... 300 m...- słyszę głos z kabiny pilotów.
O, rety!
Czyli, że co...?
Strach pomyśleć!
Jeszcze zanim się ewentualnie rozbijemy w tej gęstej, angielskiej mgle, dokończę rozdział, który zaczęłam! - pomyślałam.
Henia Janik
Dodaj komentarz
Komentarze