
Jakie są twoje trzy największe problemy w życiu?
Przeglądam swoje notatniki sprzed prawie dziesięciu lat i czytam jak wyżej.
Czytam dalej, co wynotowałam z jakiejś książki:
Jakie są trzy najlepsze rozwiązania twoich problemów?
- Zapisz dokładnie to, o co się martwisz. Bardzo jasno to określ!
- Co jest najgorszą rzeczą, która może się zdarzyć w tej sytuacji?
- Powiedz: „Zgadzam się na to! Akceptuję tę możliwość! To będzie bardzo nieprzyjemne, ale nie zabije mnie.
- Zacznij robić wszystko, co możesz, aby najgorsza rzecz się nie wydarzyła. Jedynym lekarstwem na zamartwianie się jest działanie!
W ogóle nie pamiętałam tego zapisu i po latach był dla mnie pozytywnym odkryciem, czym chcę się z wami podzielić. Przypomniałam sobie całą sytuację związaną z powyższymi notatkami. Wypisałam wtedy trzy moje największe problemy: długi, problemy z moim nastoletnim synem (takie problemy jakie ma 99% rodziców kiedy nastolatek chce wyfrunąć na wolność, chyba wiecie o co idzie), brak pewności i wiary we własne siły. Uff!
Napisałam moje propozycje rozwiązań, jakie wtedy wydawały się sensowne: praca za granicą, skorzystanie z porady psychologicznej dla syna, lektury odpowiednich podręczników, jak tę swoją pewność siebie zwiększyć.
Najbardziej uderzyła mnie rada o działaniu. Przypomniałam sobie, że od razu wpisałam w wyszukiwarce „praca w Niemczech”. Zadzwoniłam od razu. Pamiętam, że bałam się, czy to nie jakaś firma-krzak, która zatrudni, ale pieniędzy nie wypłaci. Sprawdziłam u dobrze zorientowanych znajomych. Zadzwoniłam też do poradni psychologicznej. Za 4 miesiące już jechałam do Niemiec pełna obaw i zwątpień, czy podołam wyzwaniom.
Z perspektywy dzisiejszej tamte problemy nie są już problemami do rozwiązania. Długi zlikwidowane. Syn dojrzał. Jest odpowiedzialnym, młodym człowiekiem, który świetnie radzi sobie w życiu, w dodatku ojcem mojej wnuczki!
Moja wiara w siebie, dzięki trudnym doświadczeniom wzmocniła się. Często słyszałam, że praca za granicą, choć z jednej strony bardzo trudna, jest próbą charakteru i kto to przejdzie, wychodzi wzmocniony.
Czy teraz nie mam problemów? Jasne, że mam! Tylko, że już nazywam je inaczej: wyzwania.
Z punktu widzenia optymisty w problemie jest zawsze jakaś okazja – nie trudność. Do zmiany, do rozwoju, do przewartościowania swojego życia.
Natomiast pesymista w każdej okazji węszy problemy i przeszkody nie do pokonania.
Pisanie bardzo mi pomaga. Prowadzenie takiego niby osobistego dziennika, różne zapiski, cytaty etc. Pomagają mi złapać dystans do wielu spraw. Piszę tradycyjnym piórem i atramentem i śmieję się, że atrament rozwiązuje mi wiele spraw. Papier przyjmuje wszystko, jak się mówi potocznie.
Tu zajrzyjcie jak macie ochotę: https://pamietamyoogrodach.pl/atrament-na-kreatywnosc/
Wieczorem, przed snem zapisuję jeszcze choć jedno zdanie, co mnie miłego spotkało w danym dniu i tym radosnym akcentem kończę kolejny dzionek-szalonek jak mówił Kubuś Puchatek. Bierzmy z niego przykład!
Henia Janik
Polecam też książkę Jak przestać się martwić i zacząć żyć Dale Carnegie (tutaj dostępny audiobook).
Dodaj komentarz
Komentarze