
Nagle zaczęła wymiotować. Potem straciła przytomność. Gdyby nie sąsiadka, która akurat wpadła po jakąś drobnostkę, nie wiadomo czy finał byłby szczęśliwy. Sąsiadka zadzwoniła po karetkę. Podopieczny nie poruszał się, miał silną demencję i nie byłby w stanie wezwać pomocy. Od dawna nie miał zdolności oceny sytuacji.
Hania, Dana, Krysia...
Hania spędziła tydzień w szpitalu. Przez kilka dni nie odzyskiwała świadomości. Jej stan wyglądał fatalnie.
Czy możesz przyjechać natychmiast? Byłam w Polsce. Agnieszka z Hamburga przedstawiła co i jak.
Pojechałam. Hania na szczęście doszła do siebie. Wróciła po tygodniu hospitalizacji. Agencje sugerowały jej powrót do Polski, żeby odpoczęła. Nie chciała o tym słyszeć. Finanse. Już do pracy jechała z niewyleczoną grypą. Hania na początku traktowała mnie bardzo nieufnie. Bała się, że "zagarnę" jej miejsce pracy, do którego już zdążyła się przyzwyczaić. Przegadałam z nią wiele godzin zanim lody zostały przełamane.
W końcu Hania została. Rodzina oświadczyła, że bierze odpowiedzialność w razie czego. Agnieszka przewiozła mnie na nowe miejsce.
Dana miała wypadek. Przewróciła się na rowerze. Coś się jej stało w kolanie. Bolało niemiłosiernie. Ukryła to przed rodziną, przed wszystkimi i miesiąc i tak się "przeczołgała" do zjazdu. Tłumaczyła, że żal jej było dziadziusia, tak się do niego przyzwyczaiła jak do własnego... Dopiero w Polsce zgłosiła się do lekarza.
Gdyby pani przyszła od razu po wypadku, byłoby wszystko proste - wyjaśnił lekarz.
Dana ma usztywnioną nogę. Nie może już poświęcać się dla swojego niemieckiego dziadziusia.
- Ja się wzięłam i upiłam któregoś popołudnia! Z deprechy!
Prosto z mostu opowiadała swoją historię Krysia, kiedy czekałyśmy na autokar. Po 13 latach dźwigania częściowo utraciła sprawność w prawej ręce. Nie miała żadnego wsparcia ze strony rodziny. Niemiecki pośrednik nie interesował się w ogóle. Ona się nie skarżyła nikomu. Nie zmieniała miejsca z braku odwagi, że będzie jeszcze gorzej.
- Musiałam zjechać. Po prostu się upiłam winem dziadka z jego piwnicy. - Podsumowała.
Wyglądała na bardzo zmęczoną i zobojętniałą osobę.
...i ja też
Co się z panią dzieje?
Estera została powiadomiona przez niemiecką pośredniczkę, że coś chyba nie tak z polską opiekunką.
Ja wtedy Esterze że tak i tak. Że zbliżam się do ściany, że nie mogę tej ściany rozwalić, że się już chyba "zużyłam" w tej opiekuńczości itd.
Niech pani zjedzie. Niech pani odpocznie. Głos Estery był łagodny i przekonywujący.
Zjechałam, ale do końca nie posłuchałam rady Estery. Pojechałam na następne miejsce. Znowu ściana.
Wszyscy mamy słabości
Zrozumiałam. Nie jestem "dzielną i samodzielną jak Walentyna Tiereszkowa", co to w kosmos latała, kobietą stulecia została, a słabości miała też. Wpadła w alkoholizm, bo nie poradziła sobie w życiu prywatnym. Nadmiar sławy ją przytłoczył.
Nie jestem Arnoldem Schwarzeneggerem, nieskazitelnym chłopakiem spod Grazu, który wyrwał się aż do samej Ameryki i karierę zrobił. Też się rysy pojawiły.
Wszyscy mamy słabości. Czy to oznacza, że jesteśmy mniej wartościowi? Nie! Musimy tylko nauczyć się rozważnie - jak to się mówi w terminologii rozwoju osobistego "zarządzać mądrze sobą". Zrozumieć podstawowy fakt, że nie uszczęśliwimy nikogo jeżeli same będziemy przemęczone i coś nam będzie dolegać na ciele i duszy.
Najpierw ty. Tylko Ty. Potem reszta świata.
To nie egoizm. To rozsądek. Dobre relacje z samym sobą to droga do dobrych relacji z innymi.
Bardzo jestem ciekawa waszych doświadczeń jak sobie radzicie z przemęczeniem, trudnymi sytuacjami.
Jesień już w pełni, zaczną się kaszle i temu podobne. Na uodpornienie piję teraz herbatkę z imbirem. Słucham Only you i sączę imbirowy napar. O imbirze tutaj, a Only you tutaj.
Henia Janik
Pani Esterze Truszkowskiej dzięki za wsparcie i serdeczną rozmowę! I Agnieszce Hauschildt z Hamburga - zawsze pomocnej, zawsze cierpliwej. Obie z agencji Brinkmann Pflegevermittlung, partnera ATERIMA MED w Niemczech. Współpraca była zawsze super!
Dodaj komentarz